Płyty winylowe to relikt przeszłości, technologia, która już dawno wyszła z użytku. Niegdyś dostępne praktycznie w każdym domu, dziś używane jedynie przez koneserów. Założyciel firmy And Vinyl, 46-letni Jason Leach, tchnął życie w upadającą gałąź rynku, jaką jest sprzedaż płyt winylowych.
Pomysł na biznes
Pan Leach, zamieszkały w Scarborough, zaczął zastanawiać się nad możliwością wtłoczenia prochów osób zmarłych do płyt winylowych już około 12 lat temu. Rozpoczynając prace nad swoją firmą nie miał żadnego dokładnego biznesplanu, raczej skupiał się nad ludzką śmiertelnością, tym bardziej, gdy jego matka rozpoczęła pracę w zakładzie pogrzebowym. Był niezwykle zdumiony, jak mało osób z jego najbliższego otoczenia rozważało albo w ogóle dopuszczało do siebie myśl o śmierci. Jak sam twierdzi, z początku pomysł nie miał przerodzić się w biznes, był jedynie zabawą w to, co jest dla innych szokujące.
Prochy zmarłych na płycie winylowej – jak?
Proces tworzenia standardowej płyty winylowej nie różni się zbytnio od tej z prochami, po prostu na pewnym etapie produkcji są wtłaczane na dysk. Sztuką przy tworzeniu takiej płyty jest równowaga pomiędzy dodaniem wystarczającej ilości prochów, aby były widoczne, ale nie na tyle, żeby uniemożliwiały płynne odtwarzanie dźwięków. Zgodnie z tym co mówi Jason Leach, oczywistym jest, że nie da się uniknąć pewnych zakłóceń czy też trzasków w trakcie odsłuchu, ale stanowią kwintesencję tego produktu, są odgłosami naszych najbliższych.
Dostosowanie produktu do wymagań rodziny zmarłego
Ceny różnią się w zależności od złożoności zamówienia, podstawowy pakiet kosztuje około 900 funtów, ale wraz z wymaganiami cena może wzrosnąć nawet do trzech tysięcy funtów. Płyty winylowe mogą być siedmio- lub dwunastocalowe, znajduje się na nich specjalnie skomponowana muzyka. W zależności od archiwum rodzinnego, jest możliwość nagrania na dysku głosu swoich najbliższych, czy też rozmów z nimi. Na życzenie klienta na płycie może zostać namalowany portret zmarłego, a same winyle mogą być przezroczyste lub kolorowe.
Przyszłość produktu
Firma Jasona Leacha rozpoczęła współpracę z zakładami pogrzebowymi i choć nie wszyscy są nastawieni pozytywnie do tego pomysłu, to firma nie narzeka na brak klientów. Ci, którzy się decydują, traktują tę płytę jako swoistą pamiątkę rodzinną, którą można przekazywać z pokolenia na pokolenie. Na ten moment jego zdolności produkcyjne to tylko dwie płyty z prochami ludzkimi w ciągu miesiąca, lecz planuje dalszą rozbudowę.
Zgodnie z przeprowadzonymi badaniami przez brytyjskie krematoria, co czwarty młody człowiek chciałby, aby jego prochy zostały umieszczone na płycie winylowej. Jak tłumaczą specjaliści, młodzi ludzie szukają bardziej innowacyjnych i fizycznych sposobów na bycie zapamiętanym przez swoich przyjaciół i najbliższych.